Małe smutki i Royal Occasion!
Dzień dobry,
Czy mieliście tak kiedyś, że czekaliście na pewne zdarzenie z niecierpliwością, zdarzenie, które miało uwolnić Was od jakiś zmartwień i obowiązków, a kiedy wreszcie przyszło, nie poczuliście spodziewanej radości?
Ja właśnie czegoś takiego doświadczam i jestem tym więcej niż zdumiona. Miało być super, a jest smutno, ponieważ żegnając się z biurokratycznymi udrękami, pożegnałam też ludzi z nimi związanymi.
Ech, życie jest pełne niespodzianek.
Popatrzcie, na przykład, na moją Royal Occasion.
Kiedyś szalałam za lalkami Sindy.
Dla nich powstał ten blog, a ja zostałam wytrawnym ebayowym łowcą. A teraz jakoś nie mam dla nich serca. Nadal je mam, nie zamierzam ich sprzedawać, ale nie kupuję już nowych.
Już nawet nie oglądam aktualnych ogłoszeń.
Sama nie wiem czy to chwilowa zmiana czy coś trwałego.
Tak czy owak, pozwólcie, że przypomnę Wam moją Royal Occasion Sindy.
Królowa Elżbieta obchodziła w tym miesiącu 90 urodziny, a ta laleczka powstała z myślą o jej 25 rocznicy panowania.
Pozdrawiam Was i życzę miłej majówki!
Sindy jest prześliczna w tym kostiumie, w kapelusiku i z parasolką! Dobrze, że ją pokazałaś!
OdpowiedzUsuńWszystko też w życiu ewoluuje, nie ma nic stałego. Czasem to zmiany na lepsze, czasem na gorsze. Ważne, żeby w każdej sytuacji widzieć to, co pozytywne!
Tylko jak to zrobić...
Chyba trzeba wziąć na przeczekanie. :-) Moja sytuacja nie jest jakaś straszna, dopadł mnie tylko taki mały smutek związany ze zmianami. Co do lalek, mam ochotę zmienić kolekcję, ale trochę się boję, że jeśli sprzedam niektóre lalki, będę żałować. :-)
UsuńJa zaczynałam lalkowanie od miłości do Scenek, a teraz ich u mnie prawie nie uświadczysz;) Ale Scenki to Scenki, pełno ich, a Sindunie są jedyne w swoim rodzaju i o wiele łatwiej się ich pozbyć niż potem odzyskać. Może wystarczy spakować je w jakieś pudło i schować na dnie szafy?:)
OdpowiedzUsuńJa też miałam kiedyś fazę Scenkomanii, ale przeszło mi dość szybko i teraz Scenek już nie zapraszam do domu. Co nie znaczy, że nie podobają mi się u innych. Moje Sindy nadal stoją na 2 najwyższych półkach witryny i tak raczej zostanie, ale na nowe chwilowo nie mam ochoty. Tak chyba musi być, idą zmiany. :-)
Usuńzmieniłaś pracę?!
OdpowiedzUsuńZmieniłam zakres obowiązków, praca wciąż ta sama :-)
UsuńSindusie spokojnie poczekają na
OdpowiedzUsuńprzypływ Twych uczuć, chyba że nie... ;P
Poczekają, nie mają wyboru :-)Gdybym je gdzieś ukryła, tęskniłabym za tym zabójczym zapaszkiem starego winylu. ;-)))
Usuńto trochę jak ja z fashionistas -
Usuńchoć rzadko po nie sięgam, jednak
świadomość ich obecności w domku - koi :)
Wiem, ja otwieram witrynę, patrzę na te starsze lalki i przypominam sobie początek mojego lalkowania i jestem zadowolona, że poszłam w tym kierunku. To fajne, rozwijające hobby. :-)
UsuńA bo to raz tak się człowiek czuje? Na rozgoryczenia różnego rodzaju wcale czekać nie trzeba - same stadami przyłażą. Ciut kiepsko jeśli w stanie podłamania podejmuje się jakieś bardzo poważne decyzje. Ale bywa, że po prostu nie da się przeczekać i trzeba coś wybierać. Grunt, żeby zgodnie z sumieniem.
OdpowiedzUsuńSindy, jak wszystkie one, piękna i melancholijna. Z przyjemnością na nią popatrzyłam :)
Przypomniałam sobie właśnie jak polowałam na tę Sindy. :-)One są okolicznościowe, więc pożądane wśród Sindy-manów. Taka byłam dumna, że udało mi się ją zdobyć. :-) To hooby dało, i wciąż daje, mi dużo radości. I to jest najważniejsze. :-)
UsuńMoże musicie od siebie odpocząć ?? Schowaj je do pudełka , odleżą swoje i znowu spojrzysz na nie z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńOne wciąż stoją w witrynie,... tylko mój wzrok częściej pada na inne. :-)Ale masz rację, to na pewno się zmieni. Tak czy owak, nie umiałabym się z nimi rozstać. :-)
UsuńŻycie jak rzeka płynie niosąc ze sobą zmiany i tak ma być :) trzeba się do tych zmian przystosować i pozwolić aby opływały nas te złe nie czyniąc nam szkody a dobre przygarniać do siebie :)
OdpowiedzUsuńSindusia cudna bez dwóch zdań :)
Lalkowe kolekcje tez maja prawo się zmieniać np przekształcając się cześciowo w kulturę pudełkowa ;))))
Moja kolekcja zmienia się cały czas. Czasem mam wrażenie, że zmiany są wręcz zbyt gwałtowne, ale nic to. Grunt, że nadążają za moimi potrzebami. :-)
UsuńJest prześliczna, prawdziwa z niej dama. Pamiętam, jak szalałam za porcelankami, a teraz przechodzę obok obojętnie i nie kupuję. Też nie wiem, czy to przesyt, czy moje zbieractwo w pewnym stopniu dojrzewa.
OdpowiedzUsuńZapewne tak jest. Ja kiedyś kupowałam Barbie, My Scene, Kenów, a teraz ich nie ruszam. Mam przesyt. Podobają mi się u innych, ale sama ich nie kupuję. Jest mi nawet żal, że tak czuję, ponieważ mamy teraz wysyp tylu nowych Fashionistas, ale co tam. Nie można mieć wszystkiego. Zbierać też. :-)
UsuńTak jest, niestety to życie. To również jak z oczekiwanie na wymarzoną lalkę, która czasem nie spełnia naszych oczekiwań....
OdpowiedzUsuńZgadza się. Człowiek czeka, przebiera nogami, myśli, że lalka będzie nie z tej ziemi... a potem przyjeżdża piękna lalka, która nas nie zachwyca. :-)Też miałam takie momenty. Wmawiałam sobie, że to jest TO, ale wcale tak nie czułam. :-)
Usuń