Dzisiejszy wpis będzie, jak mniemam, nieco słodko-gorzki. Korzystając z urlopu, odbyłam jeszcze jedną wyprawę do SH, tym razem trafiło na jeden z tych śródmiejskich. Jeśli czytaliście moje wcześniejsze wpisy, wiecie, że nie jestem raczej optymistką jeśli chodzi o łowy w SH. Zawsze mam trochę nadziei, ale jednocześnie myślę sobie "Kobieto, Sindy i tak nie będzie, po co ty tam leziesz przed otwarciem?Daj sobie spokój, pójdziesz później". Tak było i tym razem. I co? Haaa spotkała mnie zasłużona kara... Otóż, wchodzę do SH 20 minut po otwarciu, patrzę, a tam kobieta trzyma w ręku Sindy od Hasbro! Patrzę w drugą stronę, a inna ma w koszyku 2 Barbie świąteczne w świetnym stanie. Ratunku!!! "To ma być moje" wrzeszczę w myśli ;-) Ale nie będzie. Buuu... Frustracja szaleje, ciśnienie skacze, głowa zaczyna boleć z nerwów... Prawdziwa komedia. :-) Dość już tego utyskiwania. Moja wizyta nie była tak zupełnie bezowocna. Nabyłam te oto panny (zdjęcia zrobione przed upiększani...